Safari w parku Mkomazi, tu zobaczysz nosorożca!

Spis treści

Safari w Tanzanii, zobaczyć wielką afrykańską piątkę

Zobaczyć wielką afrykańską piątkę, było naszym wielkim marzeniem, a do jego spełnienia brakowało nam jedynie nosorożca.
Dziś o tym, jakie miejsce wybrać? Który park narodowy w Tanzanii i Safari, w jakim miejscu zagwarantuje Ci zobaczenie właśnie tego, wyjątkowego zwierzaka.

Nosorożec czarny w parku Mkomazi

Nosorożec czarny. Gatunek zagrożony wyginięciem. Od lat siedemdziesiątych do 2015 populacja nosorożca czarnego zmniejszyła się o około 90% procent. Powód? Oczywiście człowiek. Niedorzeczne wierzenie w to, że róg nosorożca ma magiczne właściwości, sprawiło, że prawie cała populacja praktycznie zniknęła z afrykańskiego krajobrazu. Dziś nosorożca czarnego można zobaczyć w parku narodowym Serengetii i Ngorongoro, jednak szanse są niewielkie, a jeśli uda się go dostrzec, to z bardzo daleka, bo ten jest pilnie strzeżony.

Póki co (a mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości to się zmieni) nosorożce można zobaczyć, na wyciągnięcie ręki w parku narodowym Mkomazi i właśnie tam udajemy się, by spełnić nasze wielkie marzenie.

Park narodowy Mkomazi, dlaczego warto?

Park Mkomazi znajduje się na północno-wschodnim krańcu Tanzanii i graniczy z Kenią z parkiem Tsavo West.
Mkomazi jest ważnym miejscem na mapie Tanzanii i wyróżnia się na tle innych parków, nie tylko przez obecność nosorożców. Park spełnia istotną rolę w ramach ochrony gatunków zagrożonych w kraju, dotyczących właśnie nosorożca czarnego oraz “wild doga”, czyli likaona.
Mkomazi przyciąga również ornitologów z całego świata, gdyż różnorodność ptaków jest tu ogromna. Park jest domem dla lwów, słoni, żyraf, a także nieco rzadziej spotykanych zwierząt jak oryksy czy gerenuki.
Zwierząt jest zdecydowanie mniej niż w innych, odwiedzanych przez nas parkach (lub po prostu trudniej je spotkać), jednak my jesteśmy tu wyłącznie w jednym celu, zobaczyć nosorożca.

Jak dostać się do parku narodowego Mkomazi?

Do Mkomazi można dojechać autem (z miasta Dar es Salaam to jakieś 500 km).
Na terenie parku jest również lotnisko, jednak jest ono najczęściej używane do transportu zwierząt. Drugi pas przeznaczony jest dla samolotów turystycznych, jednak na chwilę obecną nie ma planowanych żadnych lotów.
Jeśli chcesz zaoszczędzić czas, możesz wybrać lot do Kilimandżaro, a stąd czeka Cię około 3 godziny jazdy autem do Mkomazi.

Droga do parku narodowego Mkomazi

Safari w parku Mkomazi rozpoczynamy trasą z Dar es Salaam. Czeka nas mniej więcej 5h godzin jazdy.
Jak zwykle trasa jest malownicza i mija nam dość szybko, ale to być może przez tę całą ekscytację.
Około godziny 17:00 docieramy do bramy wjazdowej parku i udajemy się do domków, w którym spędzimy jedną noc.
Jak się okazuje mały obóz, w którym jesteśmy jedynymi gośćmi, jest przeuroczy.
Ośrodek jest nowy, zadbany, a na ścieżce prowadzącej do naszego domku jest całe mnóstwo uroczych małpek Kotawców sawannowych (po angielsku brzmi to zdecydowanie lepiej – “vervet monkey”).
Wnętrze domku jest bardzo przestronne, jest klimatyzacja, wygodne łóżko i prysznic, cóż więcej nam do szczęścia potrzeba, no może sycącej kolacji.

Safari w parku Mkomazi, gdzie nocować?

Kolację spożywamy w namiocie, przy zachodzie słońca i jest cudownie.
Rozmawiamy jeszcze chwilę o planach na kolejny dzień, a przed snem, gapimy się w czyste gwiaździste niebo. Gwiazdy w parkach są jak na sterydach, świecą mocno i niesamowicie jasno, magia.

Spotykamy również naszego ochroniarza, który ma dziś wartę. Zaciekawieni i zafascynowani jego profesją zadajemy mu kilka pytań, czy lubi swoją pracę, czy się nie boi i czy na teren kempingu przychodzą dzikie zwierzęta.
Pytanie zupełnie bezsensu, bo pewnie, że przychodzą, w szczególności podczas pory suchej, w poszukiwaniu dodatkowych źródeł wody.
Bardzo zafascynowała nas jedna historia. Pewnego razu przewodnik z gośćmi spożywali posiłek w namiocie jadalnym. W pewnym momencie dostrzegli spore stado dorosłych słoni, które przyszło do zbiornika z wodą pitną, bardzo poekscytowane i nieco agresywne. Wszyscy musieli czekać, aż stado zaspokoi swoje pragnienie i odejdzie.

Park Mkomazi i sanktuarium nosorożca czarnego

Zobaczenie nosorożców w Mkomazi jest doświadczeniem, które różni się nieco od obserwacji zwierząt w innych parkach jak Mikumi czy Ruaha.
Tutaj nosorożec czarny jest traktowany z ogromną troską, uwagą, a celem opiekunów i strażników jest odrodzenie populacji i wprowadzenie zwierząt na teren innych parków w Tanzanii.
Wewnątrz parku Mkomazi znajdują się dwa sanktuaria.
Pierwsze z nich o powierzchni 13 m2 (właśnie to mieliśmy okazję eksplorować) i drugie, sanktuarium rozrodcze o powierzchni 54 km2 (tu znajduje się już ponad 30 nosorożców).

Teren, na którym znajdują się nosorożce, jest ogrodzony i mocno strzeżony, ale jest to zrozumiałe.
Pomimo że zwierzęta otoczone są ogrodzeniem, na terenie sanktuarium mają swobodę i żyją, można powiedzieć po swojemu. Wciąż trzeba się sporo najeździć, aby móc ujrzeć je z bliska.

Po dotarciu do bram sanktuarium, dalsza eksploracja odbywa się autem dostępnym na miejscu, a kierowcą jest pracownik parku.

Opiekun, będąc w ciągłym kontakcie z innymi, dba o to, abyśmy mieli jak największe szanse na zobaczenie nosorożca.

Safari w Tanzanii, gdzie zobaczyć nosorożca?

Na terenie zwiedzanego przez nas obszaru jest 6 osobników dorosłych i 3 maluszki. Aby stworzyć jak najdogodniejsze i najbezpieczniejsze warunki do życia, z terenu “wyproszone” zostały te zwierzęta, które mogłyby w jakikolwiek sposób zagrozić projektowi. Lwy, słonie oraz bawoły zostały przeniesione poza obszar, na którym przebywają nosorożce, aby te mogły żyć i rozmnażać się w spokoju, bez zakłóceń.

Każde zwierze posiada imię, każde jest traktowane z ogromną troską i miłością. Nasz przewodnik mówi nam, że kolejna samica, Maia, jest w ciąży.

Ruszamy na poszukiwania i przyznam, że ekscytacja sięga zenitu.
Dotychczas nie widzieliśmy nosorożca czarnego w naturalnym środowisku, z bliska, na wyciągnięcie ręki i to właśnie tego zwierza brakuje nam, aby móc powiedzieć zdanie “widzieliśmy wielką afrykańską piątkę”.

Strażnik jest w ciągłym kontakcie z innymi. Przedzieramy się przez gęste zarośla i wreszcie, naszym oczom ukazuje się on.
“Jabu”, bo tak ma imię ten wielki, 17-letni samiec.
Jabu jest piękny i jak gdyby nigdy nic, wcina sobie trawę, po chwili rusza w naszą stronę i podchodzi do auta. Jabu delikatnie dotyka maski naszego auta, a jego moc i siła jest od razu odczuwalna, bo auto lekko się buja.

Piękne zwierze, ogromne, niczym chodzący czołg, a jednocześnie takie urocze i przesłodkie ze swoimi ustkami i uszkami, które mów co chcesz, przypominają mi nieco uszy Shreka:P

Było to niesamowite doświadczenie i znów przychodzi chwila refleksji i zadumy nad tym, do czego jest w stanie posunąć się człowiek. Gdyby nie ludzie, zwierzęta takie jak nosorożec, nie musiałyby przebywać za ogrodzeniami, a setki ludzi, nie musiałoby przeznaczać ogromnych pieniędzy i czasu na to, by je chronić.

Park Mkomazi i ochrona gatunków zagrożonych, wsparcie

Miejsce utrzymywane jest między innymi z donacji osób prywatnych. Można okazać swoje wsparcie przez jednorazowe lub miesięczne wpłaty.
Z tego co dowiedzieliśmy się na miejscu, jeśli zdecydujesz się na miesięczne wsparcie projektu, możesz nazwać nowo narodzonego nosorożca:)

Na miejscu jest również mała ekspozycja, gdzie można zobaczyć zdjęcia wszystkich zwierzaków, które są na terenie sanktuarium, można posłuchać opowieści i ciekawostek na temat zwierząt, zobaczyć szkielet nosorożca, oraz likaona, a także wpisać się do księgi gości.

Likaony w parku narodowym Mkomazi

W parku Mkomazi znajduje się jeszcze jedno miejsce, które odwiedzamy.
Udajemy się, aby zobaczyć kolejne wyjątkowe zwierze, które podobnie jak nosorożec czarny, jest gatunkiem zagrożonym.
“Wild dog”, likaon, niewinnie i niepozornie wyglądający (przypomina delikatnie skrzyżowanie psa z hieną), a jest jednym z najniebezpieczniejszych i najskuteczniejszych myśliwych wśród dzikich zwierząt.

Tym razem naszym oczom ukazuje się niewielkich rozmiarów, ogrodzona przestrzeń i jest to dość smutny widok, ale ponownie, w ten sposób chroni się zwierzęta i dba o odrodzenie ich populacji.
Niegdyś likaony można było spotkać na terenie całej Afryki. Jednak rok za rokiem, ich populacja zmniejszała się w zastraszającym tempie.

Likaony w przeciwieństwie do innych zwierząt, wydostawały się poza teren parków, gdyż ich apetyt i łowcze instynkty nie były zaspokajane przez zwierzynę dostępną na miejscu.
Wędrując na tereny zamieszkałe przez lokalną społeczność, plądrując farmy, oraz gospodarstwa, padały ofiarą ludzi, którzy używali trutki, by pozbyć się intruzów.

Likaon wild dog park Mkomazi

Odrodzenie populacji likaonów w Afryce

Przed ludźmi, którzy podjęli się wyzwania odrodzenia populacji likaonów w Tanzanii, stoi nie lada wyzwanie, bo jak zwiększyć populacje, wprowadzić ją ponownie w afrykański krajobraz i spowodować, aby zwierzęta zostały na terenach parków, gdzie będą bezpieczne?

I jeszcze taka ciekawostka. Likaony są to zwierzęta z rodziny psowatych i posiadają 4 palce. Są wyjątkowo wprawnymi myśliwymi. Polują w grupie, są niezwykle skuteczne i stanowią zagrożenie nawet dla lwów. W przeciwieństwie do wszystkich kotów nie zabijają swojej ofiary, tylko rozszarpują ją kiedy ta wciąż żyje.

Safari z Zanzibaru, jak zorganizować? Który park wybrać?

Jeśli marzysz o przeżyciu takiej niezapomnianej przygody na afrykańskim kontynencie. Jeśli chcesz wyjechać na Safari w Tanzanii, ale nie masz pojęcia jak to wszystko zorganizować, koniecznie zobacz wpis na naszym blogu SAFARI Z ZANZIBARU.

Jeśli nie wiesz, na który park narodowy się zdecydować i gdzie pojechać na Safari, przeczytaj jak wygląda Safari w Mikumi, oraz Safari w parku narodowym Ruaha, to z pewnością pomoże Ci podjąć właściwą decyzję.

2 odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *